Nie bój się, Zachariaszu!

19 GRUDNIA 2020

Sobota

Sobota III tygodnia adwentu

Czytania: (Sdz 13, 2-7. 24-25a); (Ps 71 (70), 3-4a. 5-6b. 16-17); Aklamacja; (Łk 1, 5-25);



Ewangelia na dziś przybliża nam okoliczności poczęcia się Jana Chrzciciela - wielkiego proroka, tego który poprzedzał nadejście Mesjasza - Jezusa Chrystusa. Łukasz Ewangelista jest precyzyjny, jeśli chodzi o pochodzenie Jana. Czas i miejsce akcji określa na czasy panowania króla Heroda.
Jego rodzicami byli Zachariasz i Elżbieta. Podane nawet są pewne drobne szczegóły z nimi związane.
Elżbieta wywodzi się z rodu Aarona. A Zachariasz? Wiemy, że jest kapłanem i należy do oddziału Abiasza. Co to wszystko znaczy? Zobaczmy...

Aaron był starszym bratem Mojżesza. Znamy go z kart Księgi Wyjścia. Był również pomocnikiem Mojżesza a także pierwszym dziedzicznym arcykapłanem z pokolenia Lewiego. W Księdze Wyjścia kojarzony jest z tym, że przemawia w imieniu Mojżesza, bo ten - jak sam się tłumaczy - nie umie płynnie przemawiać. Najogólniej mówiąc Elżbieta pochodzi z rodu kapłańskiego, bo linii prostej jest potomkinią samego Aarona. A ponieważ jest najbliższą znaną nam z kart Biblii krewną Maryi, zatem i sama Matka Jezusa pochodzi z rodu kapłańskiego.

Teraz co nieco o Zachariaszu i tajemniczo brzmiącym oddziale Abiasza. By rozszyfrować tę zagadkę spójrzmy do Księgi Kronik:

Synowie Aarona: Nadab, Abihu, Eleazar i Itamar. Nadab i Abihu umarli przed swoim ojcem i nie mieli synów, a urząd kapłański spełniali Eleazar i Itamar. A potomków Eleazara i Achimeleka, potomków Itamara, podzielił Dawid z pomocą Sadoka wyznaczając im urzędy, stosownie do ich służb. I okazało się, że potomków męskich Eleazara było daleko więcej niż potomków Itamara, wybrano więc spośród potomków Eleazara szesnastu naczelników rodów, a spośród potomków Itamara ośmiu naczelników rodów. Wybrano ich za pomocą losów, na równi jednych i drugich, żeby książęta świątyni, książęta Boży, byli i z synów Eleazara, i z synów Itamara. Szemajasz, syn Netaneela, pisarz spośród lewitów, spisał ich wobec króla, książąt, kapłana Sadoka, Achimeleka, syna Abiatara, naczelników rodów kapłańskich i lewickich, biorąc każdy ród na przemian, jeden z potomków Eleazara, drugi - z Itamara. 

Pierwszy los padł na Jojariba, 
drugi na Jedejasza, 
trzeci na Charima,
czwarty na Seorima, 
piąty na Malkiasza,
szósty na Mijjamina, 
siódmy na Hakkosa, 
ósmy na Abiasza
dziewiąty na Jeszuę, 
dziesiąty na Szekaniasza, 
jedenasty na Eliasziba, 
dwunasty na Jakima, 
trzynasty na Chuppę, 
czternasty na Jeszebeaba
piętnasty na Bilgę, 
szesnasty na Immera, 
siedemnasty na Chezira
osiemnasty na Happissesa,
dziewiętnasty na Petachiasza, 
dwudziesty na Ezechiela,
dwudziesty pierwszy na Jakina, 
dwudziesty drugi na Gamula, 
dwudziesty trzeci na Delajasza, 
a dwudziesty czwarty na Maazjasza. 

Taka była ich kolejność, gdy przychodzili do domu Pańskiego na swoją służbę, zgodnie z zarządzeniami przekazanymi przez ich przodka Aarona, jak mu rozkazał Pan, Bóg Izraela.

Oddziały, jak widać, były powiązane z 24 potomkami synów Aarona. Oddział Abiasza był ósmy z kolei. Pierwsza grupa rozpoczynała służbę w miesiącu Nisan. (czyli na przełomie marca i kwietnia)
Każdy kolejny oddział zmieniał poprzedni co tydzień. Zachariasz zatem mógł rozpocząć pierwszą służbę między 14 dniem drugiego miesiąca (Ijjar) a 8 dniem trzeciego miesiąca (Siwan) zaś drugą około pół roku później. Widzimy zatem jak precyzyjny jest Łukasz. Na podstawie tych informacji możemy nie tylko określić przyjście na świat Jana Chrzciciela, ale i samego Jezusa. (Według tych informacji Jezus urodziłby się zatem 15 miesięcy po służbie Zachariasza w świątyni, na przełomie piątego i szóstego miesiąca czyli w sierpniu – wrześniu, albo jedenastego i dwunastego, czyli w lutym – marcu.)

Wróćmy jednak do tekstu :) Ewangelista notuje: Oboje byli sprawiedliwi wobec Boga i postępowali nienagannie według wszystkich przykazań i przepisów Pańskich. Nie mieli jednak dziecka, ponieważ Elżbieta była niepłodna; oboje zaś już posunęli się w latach. To dość często przewijający się motyw w Biblii. Niepłodne małżeństwo, w podeszłych latach, otrzymuje obietnicę narodzin dziecka, oczywiście syna. Wiele lat później ten potomek zostaje patriarchą, prorokiem lub sędzią Izraela. Tak jest i tym razem...

Kiedy Zachariasz pełni swoją służbę w świątyni, ukazuje mu się anioł i zwiastuje Dobrą Nowinę.
«Nie bój się, Zachariaszu! Twoja prośba została wysłuchana: żona twoja, Elżbieta, urodzi ci syna i nadasz mu imię Jan. Będzie to dla ciebie radość i wesele; i wielu cieszyć się będzie z jego narodzin. Będzie bowiem wielki w oczach Pana; wina i sycery pić nie będzie i już w łonie matki napełniony zostanie Duchem Świętym. Wielu spośród synów Izraela nawróci do Pana, ich Boga; on sam pójdzie przed Nim w duchu i z mocą Eliasza, żeby serca ojców nakłonić ku dzieciom, a nieposłusznych do rozwagi sprawiedliwych, by przygotować Panu lud doskonały»
Bóg przez Anioła mówi: Nie bój się. Kiedyś już pisałem na ten temat. Bóg mówi wiele razy "Nie bój się" na kartach Biblii. Ktoś tę zachętę do odrzucenia strachu policzył i podobno wyszło 365 razy. Ja nie liczyłem, więc nie mogę tego potwierdzić, ale podoba mi się myśl, że Bóg każdego dnia kieruje również do mnie słowa: Nie bój się. Każdego dnia przypomina mi, że mój strach jest bezsensowny, bo przecież On jest ze mną. 
Bóg mówi: Twoja prośba została wysłuchana. Czy i my nie chcielibyśmy usłyszeć zapewnienie, że nasze prośby zostały wysłuchane... Że zostaną spełnione? Jakbyśmy na tę nowinę zareagowali. A wiecie, jak zareagował Zachariasz? Nie uwierzył! Chciał jeszcze jakiegoś innego dowodu...

 Na to rzekł Zachariasz do Anioła: «Po czym to poznam? Bo sam jestem już stary i moja żona jest w podeszłym wieku». Odpowiedział mu Anioł: «Ja jestem Gabriel, stojący przed Bogiem. I zostałem posłany, aby mówić z tobą i oznajmić ci tę radosną nowinę. A oto będziesz niemy i nie będziesz mógł mówić aż do dnia, w którym się to stanie, bo nie uwierzyłeś moim słowom, które się spełnią w swoim czasie». Pytania. Mnóstwo pytań. Jak to się stanie, po czym to poznam, jakie będą inne znaki. A może jednak mnie się to tylko zdaje, daj mi Boże jeszcze jakiś dowód. No - że tak się wyrażę - Jasny Gwint! Zachariaszu... Halo... Anioł do Ciebie przyszedł. A Ty, jeśli dobrze pamiętam, jesteś kapłanem. Znasz Słowo Boże. Znasz historię Izaaka, Samuela, Samsona... 
A teraz Twój syn jest zapowiedziany przez Boga. Czego jeszcze nie rozumiesz. Bóg wysłuchał Twojej prośby bez żadnych ukrytych dopisków. Bez gwiazdek i aneksów do umowy. Będziesz ojcem największego spośród proroków Starego Przymierza. Dalej nie wierzysz? No to masz swój znak. Będziesz niemy. Nie będziesz mógł nic powiedzieć. Aż do odpowiedniego czasu. To będzie czas dla Ciebie. Abyś mógł bardziej się wsłuchać w to, co mówi do Ciebie Bóg. A mniej gadać... 
Mniej paplać. Mniej plotkować. Mniej "mleć ozorem".

Może i my mamy podobne doświadczenie do Zachariasz? Doświadczyłeś Bożej Miłości... Codziennie widzisz cuda, jakich dokonuje Nasz Pan... Ale jednocześnie ciągle masz jakieś "ale"..."No nie Panie Boże...ja wprawdzie wiem, że Ty możesz wszystko...no ale przecież nie zrobisz tego dla mnie...bo przecież masz ważniejsze sprawy na głowie, niż zajmować się moimi błahostkami..." Powtórzę...Bóg jest Bogiem Cudów...Bogiem Niemożliwego... Może dokonać najbardziej niesamowitych rzeczy w Twoim życiu... Tylko musisz wierzyć, że On to może zrobić... Wyłącz racjonalizm...włącz wiarę...i podkręć ją na maxa :) 

Zachariasz traci głos...staje się niemy...Chciał znaku...brakowało mu wiary...więc dostał to, czego chciał...Czasem i w naszym życiu jakaś tragedia jest znakiem...znakiem dla wzmocnienia naszej wiary... Wiary w moc Bożych Obietnic...które są niezawodne...zawsze są spełnione... Tylko czasem w zupełnie inny sposób, niż byśmy sobie tego życzyli... Ale zawsze na naszą korzyść :)

Lekcja na dziś? Uwierzyć w Boże obietnice. Słuchać tego, co mówi Bóg, zaufać w prawdziwość Jego słów i być cierpliwym. Skoro On mówi, że ma dla nas Coś Wielkiego, to ma. I koniec. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.