Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą?
4 LIPCA 2020
Sobota
XIII tygodnia zwykłego
Czytania: (Am 9,11-15); (Ps 85,9.11-14); Aklamacja (Jk 1,18); (Mt 9,14-17);
Problem postów zaprząta głowę uczniom Jana. Pytają zatem Jezusa: Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą? Wszyscy uczniowie poszczą...my...faryzeusze i w ogóle...A Twoi nie...Wyjaśnij dlaczego tak jest....Jezus odpowiada...ale ta odpowiedź powinna i nam coś uzmysłowić...
Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Najpierw porównanie...Goście weselni nie poszczą, kiedy pan młody jest z nimi...W ogóle dziwne byłoby poszczenie w czasie uczty weselnej...
Wesele...jak sama nazwa mówi: to czas wesela i radości...Czas kiedy Chrystus jest ze swoimi uczniami, jest czasem radości...Jak to ma się do nas? Chrystus jest z nami...Wierzymy w Jego obecność pośród nas, dlatego powinna przepełniać nas radość...Owszem potrzebny jest też czas refleksji i zadumy, ale obserwując otaczającą mnie rzeczywistość, odnoszę wrażenie, że większość chrześcijan to jacyś ponuracy. Doświadczenie wiary, która jest spotkaniem ze Zmartwychwstałym, jest radosnym doświadczeniem...a my często jesteśmy pogrążeni w smutku i katujemy się ciągłymi postami, pokutami itp.
OK...nie mówię, że to jest złe, bo Jezus też wskazuje na tę kwestię: zabiorą im pana młodego, to będą pościć. Mamy zatem w Kościele czas postu, czas pokuty...Ale nie możemy z naszej wiary robić jednego wielkiego postu i pokuty...bo nie tędy droga...Możemy w ten sposób popaść w faryzeizm...pokutę na pokaz...post dla podkreślenia swojej pobożności...A nasza pobożność powinna objawiać się poprzez radość, ale także poprzez miłość...wcześniej słyszeliśmy cytat z Izajasza: Chcę miłosierdzia, nie ofiary...
I o to właśnie chodzi...mniej ofiar...mniej postów...a więcej miłości do ludzi...a przede wszystkim do Boga.
Odnośnie postów pięknie pisze Izajasz w tym fragmencie: Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków?” No właśnie...Miłość i miłosierdzie.
Dalej Jezus opowiada kolejną przypowieść: . Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje. Mamy tutaj dwie analogie, ale obie mówią o tym samym...Stare bukłaki i stare ubranie to stare życie...
dotychczasowe życie..które sprowadza się do jednej istotnej cechy...jest to życie bez Chrystusa.
Bo OK...stare życie może być równie dobrze życiem prawym, ale jeżeli brakuje w nim Jezusa - jedynego Pana i Zbawiciela, nie jest to życie w obfitości...Ewangelia...Dobra Nowina, którą niesie Chrystus jest jak nowe wino i surowe sukno...To zupełnie nowa jakość w życiu...dlatego też trzeba zrobić zwrot o 180 stopni i odrzucić dotychczasowe schematy myślowe i styl życia...I całym sobą zaangażować się bycie Jego uczniem...A co jeżeli ktoś powie: OK...chcę być uczniem Chrystusa, ale dobrze mi jest tak jak jest...
Po prostu dalej będę sobą z tym, że teraz z dodatkiem Ewangelii...
Jezus mówi wyraźnie: Nie leje się młodego wina do starych bukłaków...
bo młode wino rozsadzi bukłaki...Ewangelia niesie z sobą niesamowitą energię...
To nie jest coś, co przyjmujesz i masz spokój na "x" lat...Ale coś, co nieustannie w Tobie "buzuje".
Tak jak reakcje chemiczne, które zachodzą w młodym winie, rozsadzają stare, zbutwiałe bukłaki...
tak samo Dobra Nowina...rozsadza Twoje stare schematy myślowe...i może doprowadzić do katastrofy.
Często wielu ludzi załamuje się...bo przecież nie można stale stać w rozkroku...
nie można być jednocześnie dobrym chrześcijaninem...i dobrym człowiekiem "z tego świata".
Te wartości wzajemnie się gryzą...i prędzej czy później taki człowiek nie wytrzymuje...
wino się rozlewa...robi się większe przedarcie...
człowiek wraca do starego życia...jeszcze bardziej oddalając się od tego, co niesie Dobra Nowina.
Ale ta przypowieść pada w kontekście pytania o posty...To znaczy, że starym życiem są również stare zasady...Prawo, które ustalili uczeni w Piśmie...w tych prawach zawarte były właśnie zasady postów...
ale i wielu innych zwyczajów, które tak naprawdę były tylko tradycją...a w żaden sposób nie zbliżały do Boga...A my? Czy my nie patrzymy na wiarę przez pryzmat tradycji?
Czy ważne dla nas są posty, majówki, koronki, nowenny? Czy może doświadczenie żywego Boga?
Jeżeli nasza wiara wynika wyłącznie z tego, że ojciec wierzył, dziadek wierzył...i pradziadek też...
to staniemy się niewolnikami tradycji...Jeżeli zaś nasza wiara jest doświadczeniem...i autentycznym przeżywaniem bliskości z Bogiem...to wtedy jesteśmy jak młode wino...
Sobota
XIII tygodnia zwykłego
Czytania: (Am 9,11-15); (Ps 85,9.11-14); Aklamacja (Jk 1,18); (Mt 9,14-17);
Problem postów zaprząta głowę uczniom Jana. Pytają zatem Jezusa: Dlaczego Twoi uczniowie nie poszczą? Wszyscy uczniowie poszczą...my...faryzeusze i w ogóle...A Twoi nie...Wyjaśnij dlaczego tak jest....Jezus odpowiada...ale ta odpowiedź powinna i nam coś uzmysłowić...
Czy goście weselni mogą się smucić, dopóki pan młody jest z nimi? Lecz przyjdzie czas, kiedy zabiorą im pana młodego, a wtedy będą pościć. Najpierw porównanie...Goście weselni nie poszczą, kiedy pan młody jest z nimi...W ogóle dziwne byłoby poszczenie w czasie uczty weselnej...
Wesele...jak sama nazwa mówi: to czas wesela i radości...Czas kiedy Chrystus jest ze swoimi uczniami, jest czasem radości...Jak to ma się do nas? Chrystus jest z nami...Wierzymy w Jego obecność pośród nas, dlatego powinna przepełniać nas radość...Owszem potrzebny jest też czas refleksji i zadumy, ale obserwując otaczającą mnie rzeczywistość, odnoszę wrażenie, że większość chrześcijan to jacyś ponuracy. Doświadczenie wiary, która jest spotkaniem ze Zmartwychwstałym, jest radosnym doświadczeniem...a my często jesteśmy pogrążeni w smutku i katujemy się ciągłymi postami, pokutami itp.
OK...nie mówię, że to jest złe, bo Jezus też wskazuje na tę kwestię: zabiorą im pana młodego, to będą pościć. Mamy zatem w Kościele czas postu, czas pokuty...Ale nie możemy z naszej wiary robić jednego wielkiego postu i pokuty...bo nie tędy droga...Możemy w ten sposób popaść w faryzeizm...pokutę na pokaz...post dla podkreślenia swojej pobożności...A nasza pobożność powinna objawiać się poprzez radość, ale także poprzez miłość...wcześniej słyszeliśmy cytat z Izajasza: Chcę miłosierdzia, nie ofiary...
I o to właśnie chodzi...mniej ofiar...mniej postów...a więcej miłości do ludzi...a przede wszystkim do Boga.
Odnośnie postów pięknie pisze Izajasz w tym fragmencie: Czyż nie jest raczej ten post, który wybieram: rozerwać kajdany zła, rozwiązać więzy niewoli, wypuścić wolno uciśnionych i wszelkie jarzmo połamać? Dzielić swój chleb z głodnym, wprowadzić w dom biednych tułaczy, nagiego, którego ujrzysz, przyodziać i nie odwrócić się od współziomków?” No właśnie...Miłość i miłosierdzie.
Dalej Jezus opowiada kolejną przypowieść: . Nikt nie przyszywa łaty z surowego sukna do starego ubrania, gdyż łata obrywa ubranie, i gorsze robi się przedarcie. Nie wlewa się też młodego wina do starych bukłaków. W przeciwnym razie bukłaki pękają, wino wycieka, a bukłaki się psują. Raczej młode wino wlewa się do nowych bukłaków, a tak jedno i drugie się zachowuje. Mamy tutaj dwie analogie, ale obie mówią o tym samym...Stare bukłaki i stare ubranie to stare życie...
dotychczasowe życie..które sprowadza się do jednej istotnej cechy...jest to życie bez Chrystusa.
Bo OK...stare życie może być równie dobrze życiem prawym, ale jeżeli brakuje w nim Jezusa - jedynego Pana i Zbawiciela, nie jest to życie w obfitości...Ewangelia...Dobra Nowina, którą niesie Chrystus jest jak nowe wino i surowe sukno...To zupełnie nowa jakość w życiu...dlatego też trzeba zrobić zwrot o 180 stopni i odrzucić dotychczasowe schematy myślowe i styl życia...I całym sobą zaangażować się bycie Jego uczniem...A co jeżeli ktoś powie: OK...chcę być uczniem Chrystusa, ale dobrze mi jest tak jak jest...
Po prostu dalej będę sobą z tym, że teraz z dodatkiem Ewangelii...
Jezus mówi wyraźnie: Nie leje się młodego wina do starych bukłaków...
bo młode wino rozsadzi bukłaki...Ewangelia niesie z sobą niesamowitą energię...
To nie jest coś, co przyjmujesz i masz spokój na "x" lat...Ale coś, co nieustannie w Tobie "buzuje".
Tak jak reakcje chemiczne, które zachodzą w młodym winie, rozsadzają stare, zbutwiałe bukłaki...
tak samo Dobra Nowina...rozsadza Twoje stare schematy myślowe...i może doprowadzić do katastrofy.
Często wielu ludzi załamuje się...bo przecież nie można stale stać w rozkroku...
nie można być jednocześnie dobrym chrześcijaninem...i dobrym człowiekiem "z tego świata".
Te wartości wzajemnie się gryzą...i prędzej czy później taki człowiek nie wytrzymuje...
wino się rozlewa...robi się większe przedarcie...
człowiek wraca do starego życia...jeszcze bardziej oddalając się od tego, co niesie Dobra Nowina.
Ale ta przypowieść pada w kontekście pytania o posty...To znaczy, że starym życiem są również stare zasady...Prawo, które ustalili uczeni w Piśmie...w tych prawach zawarte były właśnie zasady postów...
ale i wielu innych zwyczajów, które tak naprawdę były tylko tradycją...a w żaden sposób nie zbliżały do Boga...A my? Czy my nie patrzymy na wiarę przez pryzmat tradycji?
Czy ważne dla nas są posty, majówki, koronki, nowenny? Czy może doświadczenie żywego Boga?
Jeżeli nasza wiara wynika wyłącznie z tego, że ojciec wierzył, dziadek wierzył...i pradziadek też...
to staniemy się niewolnikami tradycji...Jeżeli zaś nasza wiara jest doświadczeniem...i autentycznym przeżywaniem bliskości z Bogiem...to wtedy jesteśmy jak młode wino...
Komentarze
Prześlij komentarz