Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko i ząb za ząb!" A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu.
23 LUTEGO 2020
Niedziela
Niedziela - Siódma Niedziela zwykła
Czytania: (Kpł 19, 1-2. 17-18); (Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 8 i 10. 12-13); (1 Kor 3, 16-23); Aklamacja (1 J 2, 5); (Mt 5, 38-48);
Jezus kontynuuje swoje nauczanie, w którym zestawia to, Prawo w interpretacji nauczycieli Izraela z własną jego interpretacją. Tak więc gniew postawiony zostaje na równi z zabójstwem a pożądliwe spojrzenie na równi z cudzołóstwem. W dzisiejszej perykopie Jezus uczy: Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko i ząb za ząb!" A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Myślę, że pamiętamy z historii o kodeksie Hammurabiego. Dziś często mówi się, że to jednak była sprawiedliwa zasada. Tęsknimy za sprawiedliwym prawem, w myśl którego każdemu odpłaca się tym, czym zawinił. Okiem za oko, zębem za ząb. Śmiercią za śmierć. Ale może wspomnę w kilku słowach o samym kodeksie. Kodeks Hammurabiego powstał ok XVIII w. p.n.e. (Czyli blisko 4000 lat temu) Jest to jeden z najstarszych zbiorów praw, jakie zostały spisane przez człowieka. Prawo to obowiązywało w Babilonie i częściowo zostało przejęte przez starożytny Izrael. Tak zwane prawo talionu zawierało się w przytoczonej przez Jezusa zasadzie: "Oko za oko, ząb za ząb". Czyli poszkodowany miał prawo odpłacić się winowajcy w dokładnie taki sam sposób, bez ponoszenia konsekwencji.
Jezus wskazuje jednak, że nie tędy droga. Choć wydaje się być sprawiedliwym odpłacenie pięknym za nadobne, to jednak tak nie jest.... A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Oczywiście nie chodzi o całkowitą bierność... ale o nie poszukiwanie chęci zemsty za wszelką cenę...pamiętajmy: przemoc rodzi przemoc...nasza odpłata rodzi chęć kolejnej odpłaty. I to może trwać w nieskończoność. Chodzi o radykalne ucięcie nakręcającej się spirali... Ktoś wyrządza Ci krzywdę? Musisz powiedzieć: STOP! bez odpłacania się...bez wyrównywania rachunków...
Jezus mówi: kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Ale gdy sługa arcykapłana uderza Go w twarz, odpowiada: jeżeli powiedziałem źle, wykaż błąd, jeżeli dobrze, dlaczego mnie bijesz?
To ma być chrześcijańska postawa...Nie mamy być ciołkami - matołkami, którzy dają się wykorzystywać i poniewierać...A niektórzy tak właśnie ten fragment interpretują... Bo przecież Jezus mówi: kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!
musza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
Czyli pozwalaj na więcej niż normalnie wypada...A ko pozwala na więcej niż wypada?
Ktoś słaby - można pomyśleć...Nic bardziej mylnego.
To właśnie słaby człowiek martwi się o każdy grosz, o każdy skrawek swojego ubrania
i o swój cenny czas...Taki człowiek jest ograniczony przez te sprawy.
Chrześcijan jest gotowy oddać więcej niż ma...oddać płaszcz oprócz szaty...
(choć wie, że oddając płaszcz, nie będzie miał już po ludzku nic)
Chrześcijanin może przejść i dwa tysiące kroków...bo nic go nie trzyma.
Właśnie w tych przykładach realizuje się miłość do drugiego człowieka, bez względu na to kim on jest.
Oczywiście...wymagania stawiane przez Chrystusa są trudne, ale nie są nie do spełnienia...
Ale to dopiero początek rewolucji, bo dalej Jezus mówi jeszcze trudniejsze rzeczy:
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Tak, jak zauważyłem wcześniej... To jest rewolucja, bo przecież dotychczas uczono zupełnie innych rzeczy: Będziesz miłował swego bliźniego... z czasem dodano "a nieprzyjaciela będziesz nienawidził". Bliźni był przeciwstawiony nieprzyjacielowi...więc naturalnym wydała się nienawiść.
Jezus mówi jednak: miłujcie nieprzyjaciół... ale zaraz...jak mam kochać kogoś, kto jest mi nieprzyjazny?
Przecież to normalna rzecz, ludzkie uczucie, że darzę niechęcią, antypatią...kogoś, kto jest dla mnie niemiły...To takie ludzkie...Jezu! wymagasz czegoś ponad nasze siły! A pamiętamy co Jezus powiedział na początku swojej długiej mowy, w której zestawia nauki faryzeuszy z zaleceniami dla uczniów Chrystusa...Jeżeli wasza sprawiedliwość nie będzie większa od tej faryzejskiej, nie wejdziecie do królestwa Bożego...Chrześcijanin powinien wychodzić o krok dalej niż wszyscy inni...To, że powszechne jest myślenie, by lubić tylko tych, którzy mnie lubią...kochać tych, którzy mnie kochają...to nie znaczy by podążać za wszystkimi...ale zrobić coś więcej...okazać swoją miłość tym, którzy nie są mi przychylni...kochać wrogów...
Ktoś może powiedzieć: no ale ja nie mam wrogów...prawdę mówiąc nie ma takich ludzi, których bym za coś nienawidził...OK...ja też nie potrafię wskazać osoby, której bym nienawidził, ale takich, do których czuję antypatię, za którymi nie przepadam...którzy mnie irytują itp. znalazłoby się sporo...
I o to właśnie chodzi...by pokonywać uprzedzenia...a okazywać im miłość...
Ktoś kiedyś powiedział: nie muszę wszystkich lubić, ale muszę wszystkich kochać...Tym samym potwierdza się prawda, że miłość nie jest uczuciem...miłość jest decyzją lub - jak głosi filozofia - aktem woli. Mówiąc komuś, że go kochasz...podejmujesz decyzję. Uczucia są chwilowe...możesz w danym momencie do kogoś czuć niechęć, bo - na przykład - zadaje irytujące pytania, ale to chwilowe uczucie, bo ponad nim jest miłość...która tak po prostu nie przychodzi i nie odchodzi...
Jezus daje za wzór miłość, jaką darzy nas Ojciec....On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Bóg nie wybiera sobie ludzi, których kocha i tych, których nie kocha...nie wybiera tych, którym jest bardziej przychylny i którym będzie robił szczególnie na złość...Słońce wstaje dla każdego z nas...deszcz pada również dla każdego z nas.
Dlaczego zatem my mamy robić jakieś różnice między ludźmi i jednych kochać a innych nienawidzić?
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? W powyższym pytaniu zawiera się właśnie ta myśl...kochać swoich każdy potrafi, pomagać swoim też każdy potrafi...chrześcijanin zaś powinien się wyróżniać...powinien pokazać, że jest inny niż wszyscy...inny niż poganie...Dlatego powinien iść o krok dalej i kochać nieprzyjaciół...
Niedziela
Niedziela - Siódma Niedziela zwykła
Czytania: (Kpł 19, 1-2. 17-18); (Ps 103 (102), 1b-2. 3-4. 8 i 10. 12-13); (1 Kor 3, 16-23); Aklamacja (1 J 2, 5); (Mt 5, 38-48);
Jezus kontynuuje swoje nauczanie, w którym zestawia to, Prawo w interpretacji nauczycieli Izraela z własną jego interpretacją. Tak więc gniew postawiony zostaje na równi z zabójstwem a pożądliwe spojrzenie na równi z cudzołóstwem. W dzisiejszej perykopie Jezus uczy: Słyszeliście, że powiedziano: "Oko za oko i ząb za ząb!" A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Temu, kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz! Zmusza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące! Daj temu, kto cię prosi, i nie odwracaj się od tego, kto chce pożyczyć od ciebie. Myślę, że pamiętamy z historii o kodeksie Hammurabiego. Dziś często mówi się, że to jednak była sprawiedliwa zasada. Tęsknimy za sprawiedliwym prawem, w myśl którego każdemu odpłaca się tym, czym zawinił. Okiem za oko, zębem za ząb. Śmiercią za śmierć. Ale może wspomnę w kilku słowach o samym kodeksie. Kodeks Hammurabiego powstał ok XVIII w. p.n.e. (Czyli blisko 4000 lat temu) Jest to jeden z najstarszych zbiorów praw, jakie zostały spisane przez człowieka. Prawo to obowiązywało w Babilonie i częściowo zostało przejęte przez starożytny Izrael. Tak zwane prawo talionu zawierało się w przytoczonej przez Jezusa zasadzie: "Oko za oko, ząb za ząb". Czyli poszkodowany miał prawo odpłacić się winowajcy w dokładnie taki sam sposób, bez ponoszenia konsekwencji.
Jezus wskazuje jednak, że nie tędy droga. Choć wydaje się być sprawiedliwym odpłacenie pięknym za nadobne, to jednak tak nie jest.... A Ja wam powiadam: Nie stawiajcie oporu złemu. Oczywiście nie chodzi o całkowitą bierność... ale o nie poszukiwanie chęci zemsty za wszelką cenę...pamiętajmy: przemoc rodzi przemoc...nasza odpłata rodzi chęć kolejnej odpłaty. I to może trwać w nieskończoność. Chodzi o radykalne ucięcie nakręcającej się spirali... Ktoś wyrządza Ci krzywdę? Musisz powiedzieć: STOP! bez odpłacania się...bez wyrównywania rachunków...
Jezus mówi: kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! Ale gdy sługa arcykapłana uderza Go w twarz, odpowiada: jeżeli powiedziałem źle, wykaż błąd, jeżeli dobrze, dlaczego mnie bijesz?
To ma być chrześcijańska postawa...Nie mamy być ciołkami - matołkami, którzy dają się wykorzystywać i poniewierać...A niektórzy tak właśnie ten fragment interpretują... Bo przecież Jezus mówi: kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi! kto chce prawować się z tobą i wziąć twoją szatę, odstąp i płaszcz!
musza cię kto, żeby iść z nim tysiąc kroków, idź dwa tysiące!
Czyli pozwalaj na więcej niż normalnie wypada...A ko pozwala na więcej niż wypada?
Ktoś słaby - można pomyśleć...Nic bardziej mylnego.
To właśnie słaby człowiek martwi się o każdy grosz, o każdy skrawek swojego ubrania
i o swój cenny czas...Taki człowiek jest ograniczony przez te sprawy.
Chrześcijan jest gotowy oddać więcej niż ma...oddać płaszcz oprócz szaty...
(choć wie, że oddając płaszcz, nie będzie miał już po ludzku nic)
Chrześcijanin może przejść i dwa tysiące kroków...bo nic go nie trzyma.
Właśnie w tych przykładach realizuje się miłość do drugiego człowieka, bez względu na to kim on jest.
Oczywiście...wymagania stawiane przez Chrystusa są trudne, ale nie są nie do spełnienia...
Ale to dopiero początek rewolucji, bo dalej Jezus mówi jeszcze trudniejsze rzeczy:
Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyjaciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują. Tak, jak zauważyłem wcześniej... To jest rewolucja, bo przecież dotychczas uczono zupełnie innych rzeczy: Będziesz miłował swego bliźniego... z czasem dodano "a nieprzyjaciela będziesz nienawidził". Bliźni był przeciwstawiony nieprzyjacielowi...więc naturalnym wydała się nienawiść.
Jezus mówi jednak: miłujcie nieprzyjaciół... ale zaraz...jak mam kochać kogoś, kto jest mi nieprzyjazny?
Przecież to normalna rzecz, ludzkie uczucie, że darzę niechęcią, antypatią...kogoś, kto jest dla mnie niemiły...To takie ludzkie...Jezu! wymagasz czegoś ponad nasze siły! A pamiętamy co Jezus powiedział na początku swojej długiej mowy, w której zestawia nauki faryzeuszy z zaleceniami dla uczniów Chrystusa...Jeżeli wasza sprawiedliwość nie będzie większa od tej faryzejskiej, nie wejdziecie do królestwa Bożego...Chrześcijanin powinien wychodzić o krok dalej niż wszyscy inni...To, że powszechne jest myślenie, by lubić tylko tych, którzy mnie lubią...kochać tych, którzy mnie kochają...to nie znaczy by podążać za wszystkimi...ale zrobić coś więcej...okazać swoją miłość tym, którzy nie są mi przychylni...kochać wrogów...
Ktoś może powiedzieć: no ale ja nie mam wrogów...prawdę mówiąc nie ma takich ludzi, których bym za coś nienawidził...OK...ja też nie potrafię wskazać osoby, której bym nienawidził, ale takich, do których czuję antypatię, za którymi nie przepadam...którzy mnie irytują itp. znalazłoby się sporo...
I o to właśnie chodzi...by pokonywać uprzedzenia...a okazywać im miłość...
Ktoś kiedyś powiedział: nie muszę wszystkich lubić, ale muszę wszystkich kochać...Tym samym potwierdza się prawda, że miłość nie jest uczuciem...miłość jest decyzją lub - jak głosi filozofia - aktem woli. Mówiąc komuś, że go kochasz...podejmujesz decyzję. Uczucia są chwilowe...możesz w danym momencie do kogoś czuć niechęć, bo - na przykład - zadaje irytujące pytania, ale to chwilowe uczucie, bo ponad nim jest miłość...która tak po prostu nie przychodzi i nie odchodzi...
Jezus daje za wzór miłość, jaką darzy nas Ojciec....On sprawia, że słońce Jego wschodzi nad złymi i nad dobrymi, i On zsyła deszcz na sprawiedliwych i niesprawiedliwych. Bóg nie wybiera sobie ludzi, których kocha i tych, których nie kocha...nie wybiera tych, którym jest bardziej przychylny i którym będzie robił szczególnie na złość...Słońce wstaje dla każdego z nas...deszcz pada również dla każdego z nas.
Dlaczego zatem my mamy robić jakieś różnice między ludźmi i jednych kochać a innych nienawidzić?
Jeśli bowiem miłujecie tych, którzy was miłują, cóż za nagrodę mieć będziecie? Czyż i celnicy tego nie czynią? I jeśli pozdrawiacie tylko swych braci, cóż szczególnego czynicie? Czyż i poganie tego nie czynią? W powyższym pytaniu zawiera się właśnie ta myśl...kochać swoich każdy potrafi, pomagać swoim też każdy potrafi...chrześcijanin zaś powinien się wyróżniać...powinien pokazać, że jest inny niż wszyscy...inny niż poganie...Dlatego powinien iść o krok dalej i kochać nieprzyjaciół...
Komentarze
Prześlij komentarz