Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo.
25 GRUDNIA 2019
Środa
Środa - Uroczystość Narodzenia Pańskiego
Czytania: (Iz 52,7-10); (Ps 98,1,2-3ab,3cd-4,5-6); (Hbr 1,1-6); Aklamacja; (J 1,1-18);
W Boże Narodzenie wsłuchujemy się w prolog Ewangelii św. Jana:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało...
Wszystko się stało przez Słowo...Boże Słowo ma moc sprawczą...Kiedy czytamy pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju...kreśli się przed nami obraz stworzenia...Bóg mówi - świat powstaje...
Nasze słowa również mają moc sprawczą...oczywiście w sensie duchowym...emocjonalnym...
Dlatego warto byśmy często zważali na nasze słowa...bo językiem można narobić wiele szkód...
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Światłość w ciemności świeci...Światłość zawsze ma większą moc od ciemności...
Prawdę mówiąc z punktu widzenia fizyki ciemność nie istnieje...jest ona po prostu brakiem światłości.
Nawet odrobina światła zmienia diametralnie całą rzeczywistość...Taką światłością jest Jezus, którego przyjście wspominamy w tych dniach...On jest Światłością, która rozświetla ciemności grzechu...
Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Tą prawdziwą światłością jest Jezus...i Jego Miłość nas oświeca...już w momencie naszego przyjścia na świat...To On zapala w nas latarnie wiary...I do nas należy podtrzymywanie tego światła w sobie...i niesienie go innym ludziom...
Niestety...jesteśmy grzeszni...i nie zawsze nam się to udaje...
Nie zawsze rozpoznajemy Boga...nie zawsze rozpoznajemy Jezusa...
Tak jak ponad 2000 lat temu...Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli...
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
To obietnica dla wszystkich wierzących...wszystkich, którzy przyjęli Jezusa...
Jak mówi jedna z modlitw mszalnych "Syn Boży stał się człowiekiem, abyśmy stali się dziećmi Bożymi"
I to jest cały sens Jego przyjścia...
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas...I wciąż mieszka pośród nas...
Tylko czy wierzymy w to? On ciągle jest pośród nas...Żywy i obecny...
Środa
Środa - Uroczystość Narodzenia Pańskiego
Czytania: (Iz 52,7-10); (Ps 98,1,2-3ab,3cd-4,5-6); (Hbr 1,1-6); Aklamacja; (J 1,1-18);
W Boże Narodzenie wsłuchujemy się w prolog Ewangelii św. Jana:
Na początku było Słowo, a Słowo było u Boga, i Bogiem było Słowo. Ono było na początku u Boga. Wszystko przez Nie się stało, a bez Niego nic się nie stało, co się stało...
Wszystko się stało przez Słowo...Boże Słowo ma moc sprawczą...Kiedy czytamy pierwsze rozdziały Księgi Rodzaju...kreśli się przed nami obraz stworzenia...Bóg mówi - świat powstaje...
Nasze słowa również mają moc sprawczą...oczywiście w sensie duchowym...emocjonalnym...
Dlatego warto byśmy często zważali na nasze słowa...bo językiem można narobić wiele szkód...
W Nim było życie, a życie było światłością ludzi, a światłość w ciemności świeci i ciemność jej nie ogarnęła. Światłość w ciemności świeci...Światłość zawsze ma większą moc od ciemności...
Prawdę mówiąc z punktu widzenia fizyki ciemność nie istnieje...jest ona po prostu brakiem światłości.
Nawet odrobina światła zmienia diametralnie całą rzeczywistość...Taką światłością jest Jezus, którego przyjście wspominamy w tych dniach...On jest Światłością, która rozświetla ciemności grzechu...
Była Światłość prawdziwa, która oświeca każdego człowieka, gdy na świat przychodzi. Na świecie było /Słowo/, a świat stał się przez Nie, lecz świat Go nie poznał. Przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli. Tą prawdziwą światłością jest Jezus...i Jego Miłość nas oświeca...już w momencie naszego przyjścia na świat...To On zapala w nas latarnie wiary...I do nas należy podtrzymywanie tego światła w sobie...i niesienie go innym ludziom...
Niestety...jesteśmy grzeszni...i nie zawsze nam się to udaje...
Nie zawsze rozpoznajemy Boga...nie zawsze rozpoznajemy Jezusa...
Tak jak ponad 2000 lat temu...Słowo przyszło do swojej własności, a swoi Go nie przyjęli...
Wszystkim tym jednak, którzy Je przyjęli, dało moc, aby się stali dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię Jego którzy ani z krwi, ani z żądzy ciała, ani z woli męża, ale z Boga się narodzili.
To obietnica dla wszystkich wierzących...wszystkich, którzy przyjęli Jezusa...
Jak mówi jedna z modlitw mszalnych "Syn Boży stał się człowiekiem, abyśmy stali się dziećmi Bożymi"
I to jest cały sens Jego przyjścia...
Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas...I wciąż mieszka pośród nas...
Tylko czy wierzymy w to? On ciągle jest pośród nas...Żywy i obecny...
Komentarze
Prześlij komentarz