Wyznaczył innych siedemdziesięciu dwóch ...

07 LIPCA 2019
Niedziela
Niedziela - XIV Niedziela zwykła
Czytania: (Iz 66,10-14c); (Ps 66,1-3.4-7.16.20); (Ga 6,14-18); Aklamacja (Kol 3,15a.16a); (Łk 10,1-12.17-20);

(Łk 10,1-12.17-20) - Kliknij, aby przeczytać.

Jezus wysyła siedemdziesięciu dwóch...
I daje im wiele wskazówek.
Znamy ten fragment, bo przecież był omawiany w tym miejscu już kilka razy :)
Ale Słowo Boże jest żywa...więc zawsze można odkryć coś nowego.

żniwo wprawdzie wielkie, ale robotników mało; proście więc Pana żniwa, żeby wyprawił robotników na swoje żniwo. Żniwo ciągle jest wielkie...a robotników wciąż deficyt.
Wiem z własnego doświadczenia, że wielu ludzi boryka się z problemami...Ma swoje doły, kłopoty, kryzysy...I choć czasem temu zaprzecza...to jednak rozpaczliwie poszukuje Boga...Każdy z nas jest powołany do głoszenia...do ewangelizacji...i choć często szukamy wielu wymówek...to musimy mieć świadomość, że nikt inny za nas tego nie zrobi...jak ktoś kiedyś powiedział: "nie ma krasnoludków w ewangelizacji". To Ty musisz iść do swojego sąsiada, do swojej ciotki...do brata, z którym dawno nie rozmawiałeś...I OK...można spotkać się z odrzuceniem...to naturalna kolej rzeczy...Ale może właśnie Twoje świadectwo...Twoje słowo...poruszy serca ludzi, do których pójdziesz.

 Idźcie, oto was posyłam jak owce między wilki. Myślę, że to zdanie rozwiewa wiele wątpliwości.
Misja ewangelizacyjna to nie jest "podróż za jeden uśmiech"... Jedna wielka impreza...
Taki clubbing :) od drzwi do drzwi...od miasta do miasta....Nie idziesz spotykać się z krewnymi i znajomymi by opowiadać sobie, jakie to przygody nas spotkały w czasie wakacji.
Można powiedzieć, że jest to misja wojenna. Idziemy w niebezpieczne miejsca...
Jesteśmy ciągle w stanie zagrożenia...
To nie jest wyprawa dla "grzecznych chłopców" i "panienek z dobrego domu" :)
To wyprawa, w której można przelać własną krew...a na pewno można w niej przelać pot i łzy.

Zatem może wypada spytać...Zastanów się, czy na pewno do tego się nadajesz?
Bo jeżeli nie...to siedź sobie spokojnie w domu...ale zastanów się też nad tym, czy na pewno jesteś chrześcijaninem....Bo chrześcijaństwo to nie jest religia siedzących w domu i mających święty spokój.
To religia ludzi, którzy idą jak owce między wilki...Ale idą...bo "wilki" też potrzebują usłyszeć o Jezusie.

Nie noście z sobą trzosa ani torby, ani sandałów; i nikogo w drodze nie pozdrawiajcie!
Nie zabezpieczajcie się w żaden sposób...nie polegajcie na własnych siłach i możliwościach,
bo przecież misja, na którą się udajemy...jest Bożą Misją...i to Boża Chwała ma się realizować w tej misji.
To wymaga niesamowitego zaufania Panu Bogu...powiedzenia...Ty tu rządzisz...ja nie mogę nic osiągnąć.
Nie mogę zabezpieczyć się ani finansowo...ani w żaden inny sposób...Ty prowadź mnie.
Oczywiście trudno dzisiaj ruszać w świat tylko ze Słowem Bożym...aczkolwiek myślę, że jest to możliwe.
I znam takich, którzy tak robią...Ale niech to pozostanie małą tajemnicą :)

Gdy do jakiego domu wejdziecie, najpierw mówcie: Pokój temu domowi! Jeśli tam mieszka człowiek godny pokoju, wasz pokój spocznie na nim; jeśli nie, powróci do was. W tym samym domu zostańcie, jedząc i pijąc, co mają: bo zasługuje robotnik na swoją zapłatę. Zawsze mamy nieść pokój...I pokój w nosić do domów...do których idziemy...To jest ważne...By nie szukać konfrontacji.
By nie udowadniać na siłę, że mamy rację...że nasze argumenty są super...Mamy być ludźmi pokoju.
Nieść pokój innym...Tylko w ten sposób damy świadectwo, że jesteśmy uczniami Chrystusa...
Oczywiście nie chodzi o to by być "wychilloutowanym" :D Nie chodzi o pokój, który głosili hippisi :)
Chrześcijanin ma nieść pokój Jezusa Chrystusa...ale to nie znaczy, że ma godzić się na wszystko w imię "idei pokoju...ponad podziałami".

Jeśli do jakiego miasta wejdziecie i przyjmą was, jedzcie, co wam podadzą; uzdrawiajcie chorych, którzy tam są, i mówcie im: Przybliżyło się do was królestwo Boże. No i przede wszystkim...
Trzeba głosić królestwo Boże...które jest tutaj...pośród nas...

A potem uczniowie wracają...pełni radości. Uczniów zachwyca...fascynuje fakt, że "złe duchy im się poddają"...No to jest coś...
To jest moc...ale nie nasza...nie moja i Twoja...ale moc Jezusa...
Przez wzgląd na JEGO imię duchy się poddają...skamieniałe serca kruszeją...leją się łzy...
rodziny się godzą...chorzy zostają uzdrowieni...

Jezus jednak mówi coś bardzo ważnego: Oto dałem wam władzę stąpania po wężach i skorpionach, i po całej potędze przeciwnika, a nic wam nie zaszkodzi. Jednak nie z tego się cieszcie, że duchy się wam poddają, lecz cieszcie się, że wasze imiona zapisane są w niebie. Słyszałem te słowa wielokrotnie, ale w kontekście akcji ewangelizacyjnej, w której uczestniczyłem brzmiały zupełnie inaczej...
Były...wzruszające... :) Jezus pokazuje w tym fragmencie: mamy niesamowitą moc z wysoka...
możemy czynić cuda w Jego imię...ale nie to jest powodem do dumy...

powodem do dumy jest to, że "nasze imiona zapisane są w niebie".

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Wielbi dusza moja Pana, i raduje się duch mój w Bogu, moim Zbawcy.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.