Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie.
14 PAŹDZIERNIKA 2018
Niedziela XXVIII tygodnia okresu zwykłego
Dzisiejsze czytania: Mdr 7, 7-11; Ps 90 (89), 12-13. 14-15. 16-17; Hbr 4, 12-13; Mk 10, 17-30
(Mk 10, 17-30) - Kliknij, aby przeczytać.
Historii bogatego młodzieńca nie trzeba chyba nikomu przybliżać. Bardzo często słyszymy ją w kościele, ale także analizujemy w szkole, na lekcjach polskiego. Czy jednak treści w niej zawarte oddziałują na nas? Czy odnajdujemy w niej siebie?
Kiedy bogaty młodzieniec odchodzi, Jezus mówi: Jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność...Nie mówi:
bogaci są źli, paskudni i w ogóle beznadziejni i nie wejdą do królestwa Bożego, bo ono jest dla biednych, słabych, chorych...Jezus mówi: Jakże trudno będzie im wejść...Czyli...wejdą, ale muszą się postarać...muszą powalczyć o swoje miejsce w Niebie. Niektórym może się wydawać, że Jezus krytykuje bogactwo...Nie...Jezus krytykuje przywiązanie do bogactwa...Przeniesienie środka ciężkości...Uczynienie z dóbr materialnych swoistego bożka.
A to Bóg ma być na pierwszym miejscu...Jeżeli On będzie na pierwszym miejscu...jeżeli Jego przykazania będą na pierwszym miejscu...to bogactwo nie będzie stanowiło problemu w zbawieniu.
Jezus mówiąc: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną, chce powiedzieć: w czym naprawdę pokładasz nadzieję?
Czy przykazania naprawdę są dla Ciebie takie ważne? Czy to tylko slogan...
Interesujące jest to, że ten człowiek mówi: Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości. Z jednej strony mówimy o nim "młodzieniec" z drugiej mówi on: przestrzegałem przykazań od młodości...Przyznaję, że brzmi to dziwnie...Tak samo dziwnie brzmi, kiedy dwudziestolatek mówi:
"w młodości dużo imprezowałem, ale teraz jestem poważny". (czy to oznacza, że ten dwudziestolatek jest teraz stary? czyli na jakie lata ta jego młodość przypadała?) Myślę, że to lekka przesada będąc młodym człowiekiem postarzać się na siłę...może właśnie coś takiego zaprezentował bohater Ewangelii.
Młodość jest czasem poszukiwań...jest również czasem popełniania błędów...
Stwierdzenie "przestrzegałem wszystkich przykazań od młodości" kiedy ma się kilkanaście lat, jest stwierdzeniem na wyrost...bo przecież wszyscy grzeszymy...Owszem powinniśmy dążyć do świętości, ale właśnie poprzez popełnianie błędów...i eliminowanie ich...
Ważne jest by mieć nadzieje i aspiracje...młodość to właśnie czas nadziei i aspiracji...
Tylko gdzie je lokować? Bohater Ewangelii przyszedł do Chrystusa...miał, więc wewnętrzne przekonanie, że to właśnie Jezus da mu odpowiedź...co zrobić w swoim życiu...
Nie był jednak gotowy na to by zweryfikować swoje plany i pomysły...
Podobnie jest z nami...Mamy swoje pomysły, plany, marzenia...
mamy wyobrażenia o sobie i swoich wyborach...
Jacy jednak jesteśmy i jakie są nasze prawdziwe wybory, dowiadujemy się dopiero po naszych reakcjach w sytuacjach, które nas zaskakują, a szczególnie w sytuacjach, które są dla nas trudne. Wtedy dopiero ujawniają się lęki, jakie nas wiążą i nie pozwalają podjąć odważnie życia, jakie nam Bóg oferuje. Okazuje się, że nasze przywiązanie do ziemi i tego, co na niej, jest większe, niż sobie zazwyczaj z tego zdajemy sprawę. Normalnie rzecz biorąc, takie przywiązanie uniemożliwia zbawienie, które wymaga jednoznacznego wejścia w nową rzeczywistość.
Niedziela XXVIII tygodnia okresu zwykłego
Dzisiejsze czytania: Mdr 7, 7-11; Ps 90 (89), 12-13. 14-15. 16-17; Hbr 4, 12-13; Mk 10, 17-30
(Mk 10, 17-30) - Kliknij, aby przeczytać.
Historii bogatego młodzieńca nie trzeba chyba nikomu przybliżać. Bardzo często słyszymy ją w kościele, ale także analizujemy w szkole, na lekcjach polskiego. Czy jednak treści w niej zawarte oddziałują na nas? Czy odnajdujemy w niej siebie?
Kiedy bogaty młodzieniec odchodzi, Jezus mówi: Jakże trudno wejść do królestwa Bożego tym, którzy w dostatkach pokładają ufność...Nie mówi:
bogaci są źli, paskudni i w ogóle beznadziejni i nie wejdą do królestwa Bożego, bo ono jest dla biednych, słabych, chorych...Jezus mówi: Jakże trudno będzie im wejść...Czyli...wejdą, ale muszą się postarać...muszą powalczyć o swoje miejsce w Niebie. Niektórym może się wydawać, że Jezus krytykuje bogactwo...Nie...Jezus krytykuje przywiązanie do bogactwa...Przeniesienie środka ciężkości...Uczynienie z dóbr materialnych swoistego bożka.
A to Bóg ma być na pierwszym miejscu...Jeżeli On będzie na pierwszym miejscu...jeżeli Jego przykazania będą na pierwszym miejscu...to bogactwo nie będzie stanowiło problemu w zbawieniu.
Jezus mówiąc: Jednego ci brakuje. Idź, sprzedaj wszystko, co masz, i rozdaj ubogim, a będziesz miał skarb w niebie. Potem przyjdź i chodź za Mną, chce powiedzieć: w czym naprawdę pokładasz nadzieję?
Czy przykazania naprawdę są dla Ciebie takie ważne? Czy to tylko slogan...
Interesujące jest to, że ten człowiek mówi: Nauczycielu, wszystkiego tego przestrzegałem od mojej młodości. Z jednej strony mówimy o nim "młodzieniec" z drugiej mówi on: przestrzegałem przykazań od młodości...Przyznaję, że brzmi to dziwnie...Tak samo dziwnie brzmi, kiedy dwudziestolatek mówi:
"w młodości dużo imprezowałem, ale teraz jestem poważny". (czy to oznacza, że ten dwudziestolatek jest teraz stary? czyli na jakie lata ta jego młodość przypadała?) Myślę, że to lekka przesada będąc młodym człowiekiem postarzać się na siłę...może właśnie coś takiego zaprezentował bohater Ewangelii.
Młodość jest czasem poszukiwań...jest również czasem popełniania błędów...
Stwierdzenie "przestrzegałem wszystkich przykazań od młodości" kiedy ma się kilkanaście lat, jest stwierdzeniem na wyrost...bo przecież wszyscy grzeszymy...Owszem powinniśmy dążyć do świętości, ale właśnie poprzez popełnianie błędów...i eliminowanie ich...
Ważne jest by mieć nadzieje i aspiracje...młodość to właśnie czas nadziei i aspiracji...
Tylko gdzie je lokować? Bohater Ewangelii przyszedł do Chrystusa...miał, więc wewnętrzne przekonanie, że to właśnie Jezus da mu odpowiedź...co zrobić w swoim życiu...
Nie był jednak gotowy na to by zweryfikować swoje plany i pomysły...
Podobnie jest z nami...Mamy swoje pomysły, plany, marzenia...
mamy wyobrażenia o sobie i swoich wyborach...
Jacy jednak jesteśmy i jakie są nasze prawdziwe wybory, dowiadujemy się dopiero po naszych reakcjach w sytuacjach, które nas zaskakują, a szczególnie w sytuacjach, które są dla nas trudne. Wtedy dopiero ujawniają się lęki, jakie nas wiążą i nie pozwalają podjąć odważnie życia, jakie nam Bóg oferuje. Okazuje się, że nasze przywiązanie do ziemi i tego, co na niej, jest większe, niż sobie zazwyczaj z tego zdajemy sprawę. Normalnie rzecz biorąc, takie przywiązanie uniemożliwia zbawienie, które wymaga jednoznacznego wejścia w nową rzeczywistość.
Komentarze
Prześlij komentarz