Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni.
Niedziela
III niedziela zwykła
Dzisiejsze czytania: Ne 8,1-4a.5-6.8-10; Ps 19,8-10.15; 1 Kor 12,12-30; Łk 4,18; Łk 1,1-4.4,14-21
Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało: czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne [członki]. Jeśliby noga powiedziała: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała - czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała - czyż nie należałoby do ciała? Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie jesteś mi potrzebna, albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. Raczej nawet niezbędne są dla ciała te członki, które uchodzą za słabsze; a te, które uważamy za mało godne szacunku, tym większym obdarzamy poszanowaniem. Tak przeto szczególnie się troszczymy o przyzwoitość wstydliwych członków ciała, a te, które nie należą do wstydliwych, tego nie potrzebują. Lecz Bóg tak ukształtował nasze ciało, że zyskały więcej szacunku członki z natury mało godne czci, by nie było rozdwojenia w ciele, lecz żeby poszczególne członki troszczyły się o siebie nawzajem. Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki. Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
Fragment z Listu do Koryntian mówi o wspólnocie, jaką jest Kościół...Paweł przybliża nam podstawową prawdę - jesteśmy ciałem Chrystusa. Kościół - Wspólnota wierzących - jest żywym organizmem. Zatem nikt z nas nie jest samotną wyspą...Nikt z nas nie żyje sam dla siebie.
Jesteśmy sobie nawzajem potrzebni...Podobnie jak jedno jest ciało, choć składa się z wielu członków, a wszystkie członki ciała, mimo iż są liczne, stanowią jedno ciało, tak też jest i z Chrystusem. Wszyscyśmy bowiem w jednym Duchu zostali ochrzczeni, [aby stanowić] jedno Ciało. Ciało składa się z wielu członków...dziś znamy jeszcze dokładniejsze podziały. Ciało składa się z wielu komórek...te budują tkanki. Tkanki budują narządy. Narządy składają się na zespoły narządów (układy) Zaś zespół układów to organizm...Tyle lekcji biologii. Widzimy, że organizm ludzki (ale nie tylko ludzki) jest skomplikowany...Każda komórka jest w nim potrzebna...
Odgrywa ważną rolę. Mało tego...najmniejsza komplikacja na poziomie DNA powoduje katastrofalne skutki. Przełóżmy to teraz na duchowość...Na kwestie, o których mówi św. Paweł.
Jako Kościół jesteśmy jednym organizmem...jesteśmy liczni...każdy z nas ma swoją własną historię życia. Mimo tego stanowimy jedno ciało. Wszyscy zostaliśmy ochrzczeni w jednym Duchu.
czy to Żydzi, czy Grecy, czy to niewolnicy, czy wolni. Wszyscyśmy też zostali napojeni jednym Duchem. Ciało bowiem to nie jeden członek, lecz liczne [członki]. Nie ma znaczenia nasz wiek, płeć, narodowość. Nie ma znaczenia kolor skóry...Nie ma znaczenia zasobność portfela, wykonywany zawód. Nie ma znaczenia czy mieszka się w mieście czy na wsi....
Podziały społeczne...konflikty klas...to wszystko znika...bowiem wszyscy stanowimy jedno ciało.
Jeśliby noga powiedziała: Ponieważ nie jestem ręką, nie należę do ciała - czy wskutek tego rzeczywiście nie należy do ciała? Lub jeśliby ucho powiedziało: Ponieważ nie jestem okiem, nie należę do ciała - czyż nie należałoby do ciała? Noga nie może powiedzieć, że nie należy do ciała, bo nie jest ręką. Ani ucho nie może powiedzieć, że nie należy do ciała bo nie jest okiem. One należą do ciała pomimo że...a może: właśnie dlatego...że są sobą. Wzrok jest tak samo potrzebny jak słuch...Myślę, że większość z nas nie umiałaby odpowiedzieć na pytanie: gdybyś miał do wyboru co wolałbyś stracić: wzrok czy słuch? Nie umielibyśmy odpowiedzieć, bo nie chcielibyśmy stracić ani tego ani tego...Są one równie ważne dla nas...Mają takie samo znaczenie...
Choć funkcje, jakie mają do spełnienia są różne...
Podobnie z rękami i nogami...
Gdyby całe ciało było wzrokiem, gdzież byłby słuch? Lub gdyby całe było słuchem, gdzież byłoby powonienie? Lecz Bóg, tak jak chciał, stworzył [różne] członki umieszczając każdy z nich w ciele. Gdyby całość była jednym członkiem, gdzież byłoby ciało? Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. To zdanie jest kontynuacją myśli z poprzedniego wersu. Całe ciało musi się składać z różnych członków...z różnych narządów...bo gdyby było tylko wzrokiem, nie byłoby miejsca na inne zmysły...tym samym nie byłoby to ciało, ale organizm wyspecjalizowany w jednej konkretnej czynności. Odnosząc to zdanie do rzeczywistości wspólnoty. Spotykamy dziś takie grupy, które skupiają się na jednym konkretnym zadaniu przy jednoczesnym odrzuceniu wszystkiego innego. Bo my będziemy tylko spotykać się i śpiewać fajne religijne piosenki, pić kawę i śmiać się z dowcipów. I nic więcej...żadnego otwarcia...tylko my.
W ten sposób wspólnota staje się kółkiem wzajemnej adoracji. Jeżeli nie nosi się w sobie przekonania. Jesteśmy potrzebni Kościołowi, ale i my potrzebujemy Kościoła i wsparcia innych wspólnot...byśmy RAZEM mogli coś dobrego stworzyć...Będąc obrażonym na wszystkich...
Tworząc oblężoną twierdzę...nigdy nie dojdzie się do jedności. To dotyczy także spraw związanych z ekumenizmem. (bo i w tym kontekście można odczytać ten fragment.)
Tymczasem zaś wprawdzie liczne są członki, ale jedno ciało. Nie może więc oko powiedzieć ręce: Nie jesteś mi potrzebna, albo głowa nogom: Nie potrzebuję was. No właśnie...
Nikt nikomu nie może powiedzieć: nie jesteś potrzebny...Nie można odrzucać wspólnoty...
Nie można odrzucać swoich braci i sióstr. Jesteśmy Jednym Ciałem...
We Wspólnocie, jaką jest Kościół nie ma czegoś takiego jak samowystarczalność...
Nie ma czegoś takiego, jak granie na swoje własne konto...Bo wszyscy gramy do jednej bramki.
Wzajemne podkopywanie się, zawiść, oskarżenia, chorobliwe ambicje...To wszystko jest działaniem na szkodę. Ktoś kiedyś powiedział, że zbawić się możemy tylko RAZEM.
Będąc indywidualistą nie możesz się zbawić...Więc albo zbawisz się we WSPÓLNOCIE...
albo nie zbawisz się wcale...
Tak więc, gdy cierpi jeden członek, współcierpią wszystkie inne członki; podobnie gdy jednemu członkowi okazywane jest poszanowanie, współweselą się wszystkie członki. To doskonały przykład tego, jak wygląda życie w prawdziwej wspólnocie. Twoja radość, staje się radością całej wspólnoty...Ale to działa także w drugą stronę. Twój grzech nigdy nie jest Twoją prywatną sprawą, ale odbija się na całej wspólnocie...Nie można sobie powiedzieć, że "szkodzę tylko sobie."
bo grzech zawsze ma konsekwencje społeczne...Wy przeto jesteście Ciałem Chrystusa i poszczególnymi członkami. To chyba jest jasne :)
I tak ustanowił Bóg w Kościele najprzód apostołów, po wtóre proroków, po trzecie nauczycieli, a następnie tych, co mają dar czynienia cudów, wspierania pomocą, rządzenia oraz przemawiania rozmaitymi językami. Czyż wszyscy są apostołami? Czy wszyscy prorokują? Czy wszyscy są nauczycielami? Czy wszyscy mają dar czynienia cudów? Czy wszyscy posiadają łaskę uzdrawiania? Czy wszyscy przemawiają językami? Czy wszyscy potrafią je tłumaczyć?
Tutaj mamy konkretne odniesienie symboliki "członków ciała" do Kościoła. Paweł wskazuje na różne funkcje, jakie są w Kościele...Na to kto, jaką pełni służbę...We wspólnotach mówi się: diakonie. Każdy człowiek we wspólnocie ma swoje miejsce. Pełni swoje obowiązki...
I nie ma ludzi ważnych, mniej ważnych, ważniejszych...i zupełnie nie ważnych.
Owszem hierarchia jest, ale mimo to wszyscy jesteśmy braćmi. I nikt nie może powiedzieć: "nic nie znaczę, bo noszę kable od nagłośnienia"...Właśnie znaczysz, bo gdyby nie Twoja - z pozoru nic nie znacząca - funkcja...nie byłoby nagłośnienia. To taki przykład pierwszy z brzegu...ale myślę, że pokazuje wyraźnie, że wszyscy jesteśmy elementami...cegiełkami...i budujemy w ten sposób Kościół.
Komentarze
Prześlij komentarz