Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu.

Sobota

Czwarty dzień w oktawie Narodzenia Pańskiego, święto św. Młodzianków, męczenników

 Dzisiejsze czytania: 1 J 1,5-2,2; Ps 124,2-5.7b-8; Mt 2,13-18


(Mt 2,13-18)
Gdy Mędrcy odjechali, oto anioł Pański ukazał się Józefowi we śnie i rzekł: Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić. On wstał, wziął w nocy Dziecię i Jego Matkę i udał się do Egiptu; tam pozostał aż do śmierci Heroda. Tak miało się spełnić słowo, które Pan powiedział przez Proroka: Z Egiptu wezwałem Syna mego. Wtedy Herod widząc, że go Mędrcy zawiedli, wpadł w straszny gniew. Posłał /oprawców/ do Betlejem i całej okolicy i kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Wtedy spełniły się słowa proroka Jeremiasza: Krzyk usłyszano w Rama, płacz i jęk wielki. Rachel opłakuje swe dzieci i nie chce utulić się w żalu, bo ich już nie ma.

Ewangelia dnia odnosi się do wspomnienia dzisiejszego dnia...
Świętych Młodzianków...Uznanych za męczenników, choć nie mieli okazji poznać Jezusa.
Oddali za Niego życie...choć nigdy Go nie spotkali...bo Jezus był ich rówieśnikiem...
Jak uczy tradycja - przyjęli "chrzest krwi"...
Ale zróbmy małe przypomnienie tej historii...Król Herod zazdrosny o "nowo narodzonego króla"
 kazał pozabijać wszystkich chłopców w wieku do lat dwóch, stosownie do czasu, o którym się dowiedział od Mędrców. Jezus uchodzi z życiem, ponieważ Józef dostaje polecenie we śnie:
Wstań, weź Dziecię i Jego Matkę i uchodź do Egiptu; pozostań tam, aż ci powiem; bo Herod będzie szukał Dziecięcia, aby Je zgładzić.

W królu Herodzie zrodziła się zazdrość i lęk przed utratą władzy...
Dziś również wielu osobom taki lęk towarzyszy...niekoniecznie musi chodzić o władzę w znaczeniu politycznym. Chodzi ogólnie o kontrolę nad czymś...kontrolę nad swoim życiem...
O ogólnie pojmowaną wolność...i ogólnie pojmowaną władzę...nad pewnym wycinkiem rzeczywistości, w której dany człowiek żyje...
Kiedy na świat przychodzi dziecko...wszystko się zmienia...
Człowiek po prostu nie jest już tak "wolny" jak był kiedyś...
Pojawiają się "ograniczenia"....

W związku z tym...dla niektórych osób posiadanie dzieci jest "problemem"...
A rodziny wielodzietne ciągle w społeczeństwie uważane są za "patologię"...
Dominuje trend 2+1 (gdzie coraz częściej "1" oznacza pieska lub kotka)
I jeszcze jeden poważny problem czasów współczesnych, który kojarzy się z dzisiejszą Ewangelią...

Aborcja...
eufemizm, który od lat funkcjonuje w naszym języku...
Bo przecież tak trudno w czasach "political correctness" powiedzieć - "zabójstwo nienarodzonych"
Organizacje typu Planned Parenthood walczą o prawo do rozporządzania własnym brzuchem...
A człowieka w fazie prenatalnej nazywa się "zlepkiem komórek"...A wszystko to by uciszyć sumienie.
Plakaty wystawiane w miejscach publicznych przez organizacje Pro-Life budzą niesamowite wzburzenie...
Dla tych różnej maści "estetów" jest to epatowanie przemocą...
Mówią: takie obrazki wykrzywią psychikę małych dzieci...
To jest obrzydliwe i nie powinno mieć miejsca w sferze publicznej...
A siejący zgorszenie celebryci, którzy wkładają flagę w psie odchody nie sieją zgorszenia i nie robią nic obrzydliwego? To mniej więcej taka sama logika jak usuwanie przydrożnych krzyży, bo rozpraszają kierowców...Krzyże rozpraszają kierowców, ale modelki reklamujące bieliznę już nie...
No comments...

Spójrzmy jeszcze na prawodawstwo...
W Polsce mamy tak zwany "kompromis aborcyjny".
Według danych z 2011 roku (które przytaczam za "Niedzielą") w wyniku jednego z punktów "kompromisu" - nieodwracalnego uszkodzenia płodu - zabitych zostało 500 dzieci...Większość z nich z Zespołem Downa.
Jakie są dane w pozostałych dwóch przypadkach? Przypadek zagrożenia życia lub zdrowia matki to 69 przypadków...z tego wynika, że reszta dotyczy przypadku gwałtu...Łączna liczba aborcji w 2011 to ponad 620. Jak będą przedstawiać się statystyki z 2012? Przekonamy się niebawem...
Powiem szczerze, że nie chcę zbyt mocno wdawać się tu w polemikę ze zwolennikami "zabiegu przerwania ciąży"...To blog biblijny i poruszam ten temat w kontekście dzisiejszej Ewangelii...

W tym fragmencie przelana zostaje krew niewinnych dzieci...
I tak samo w każdym z tych "zabiegów" przelana zostaje krew niewinnych dzieci.
Tak naprawdę nie ma żadnego wytłumaczenia dla zabijania bezbronnych istot...
Tylko dlatego, że są chore...
Przypadek gwałtu też nie jest żadnym uzasadnieniem...Bo dlaczego dziecko ma ponosić winę...
Ono nie jest sprawcą przestępstwa...ono wcale na świat się nie prosiło...
Owszem zgadzam się, że to wielka tragedia dla takiej skrzywdzonej kobiety...ale jeżeli nie chce wychowywać dziecka poczętego w wyniku gwałtu, zawsze może je oddać do adopcji...
A przypadek zagrożenia życia matki? Praktyka pokazuje, że wiele kobiet decyduje się urodzić dziecko...
Zostają one okrzyknięte bohaterkami...jedna z nich została wyniesiona na ołtarze...
Miłość matczyna jest silniejsza niż logika lekarzy...
Jest silniejsza niż logika polityków...
Jest silniejsza niż logika feministek...

W miłości matczynej jest cząstka Bożej Miłości...w końcu czytamy w jednym z proroctw starotestamentalnych: "jak może matka zapomnieć o swym dziecku, ta która kocha syna swego łona"
Zgoda...zdarzają się też skrajne przypadki...
ale przecież są "okna życia" ... choć nie wiadomo jak długo, bo ONZ zaczyna podnosić larum, że "okno życia" łamie przyrodzone prawo człowieka do poznania własnej matki...OK czyli zostawienie na śmietniku na pastwę losu jest bardziej humanitarne niż zostawienie w "oknie życia" gdzie dziecko trafi do adopcji...
Taka jest nasza rzeczywistość...

Na świecie wciąż jest wielu Herodów, dla których rząd dusz jest ważniejszy od życia niewinnych, bezbronnych istot, jakie rodzą się każdego dnia na całym świecie...
Pomyślmy raz jeszcze nad tymi rzeczywistościami...Okres Bożego Narodzenia sprzyja takim refleksjom...

I...Brońmy Życia...

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.