Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli.

I niedziela Adwentu 


Dzisiejsze czytania: Iz 2,1-5; Ps 122,1-2.4-9; Rz 13,11-14; Ps 85,8; Mt 24,37-44

(Rz 13,11-14)
Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu. Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom.

Adwent to czas przygotowania na Boże Narodzenie, ale patrząc na czytania to także przygotowanie w szerszym znaczeniu. Bo przecież całe nasze życie jest oczekiwaniem na przyjście naszego Pana.
Oczekujemy powtórnego przyjścia...Zatem nasza doczesna pielgrzymka to jeden wielki Adwent.
I każdemu naszemu porankowi i wieczorowi powinno towarzyszyć zawołanie: Marana Tha!

Jakie wskazówki znajdujemy w czytaniach? Cała Liturgia Słowa mówi o czuwaniu.
Ja jednak postanowiłem zatrzymać się nad fragmentem z Listu do Rzymian.

Rozumiejcie chwilę obecną: teraz nadeszła dla was godzina powstania ze snu.
Chwila obecna - ta chwila - jest chwilą powstania ze snu.
I nie chodzi o dosłowny sen...ale o stan uśpienia duchowego.
Bo często wydaje nam się, że wszystko z naszą wiarą jest OK...więc zapadamy w swoisty letarg.
Popadamy w rutynę...Będąc przekonanym, że przecież jest dobrze...A nasza wiara nie rozwijając się, więdnie. Dlatego teraz jest godzina powstania ze snu...Nie potem...nie jutro...teraz

 Teraz bowiem zbawienie jest bliżej nas, niż wtedy, gdyśmy uwierzyli. Właśnie teraz jest zbawienie.
Bliżej niż kiedykolwiek. Zbawienie jest bliżej, bo Jezus nas zbawił...I jedynym naszym zadaniem jest przyjąć to zbawienie...Pozwolić Mu się zbawić. A wielu z nas ciągle myśli, że musi ciężko pracować, męczyć się, zdobywać punkty "na Górze" żeby SIĘ ZBAWIĆ....specjalnie to podkreśliłem :)
To myślenie pokutuje wśród wierzących chrześcijan...myślenie, że można się zbawić samemu...
tylko poprzez uczynki. Tymczasem zbawienie mamy z łaski...za darmo...I już jesteśmy zbawieni.
Dlaczego zatem nie wszyscy będą ostatecznie zbawieni? Bo nie odpowiedzieli pozytywnie na zbawienie.
Nie powiedzieli: "Jezu! wierzę, że mnie zbawiłeś....pragnę przyjąć Twoje zbawienie...
Odwracam się od swoich grzechów...Chcę być Twoim uczniem".

 Noc się posunęła, a przybliżył się dzień. Odrzućmy więc uczynki ciemności, a przyobleczmy się w zbroję światła. żyjmy przyzwoicie jak w jasny dzień: nie w hulankach i pijatykach, nie w rozpuście i wyuzdaniu, nie w kłótni i zazdrości. Ale przyobleczcie się w Pana Jezusa Chrystusa i nie troszczcie się zbytnio o ciało, dogadzając żądzom. Tutaj łączę kilka myśli w jedno :)
Odrzućmy uczynki ciemności a przyobleczmy się w zbroję światła....To jasne. Każdy z nas jest wezwany do nawrócenia...I to nie jest tak, że nawracać mają się tylko "ci źli"...bo wszyscy jesteśmy grzesznikami.
podstawowa prawda o mnie samym to: jestem grzesznikiem i potrzebuję zbawienia.  I choćbym był pobożnym, wiernym chrześcijaninem...To zawsze będę grzesznikiem, który potrzebuje swojego zbawiciela.
A tym zbawicielem jest Jezus Chrystus...którego mam ogłaszać każdego dnia na nowo swoim Jedynym Panem. Mam się w Niego "przyoblec". To On ma być jedynym sensem i celem mojego życia.

To jest ideał, do którego każdy z nas powinien dążyć....



Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz.

Niech wasza mowa będzie: Tak, tak; nie, nie.

Dwaj uczniowie Jezusa byli w drodze do wsi, zwanej Emaus, oddalonej sześćdziesiąt stadiów od Jerozolimy.