Panie, nie jestem godzien, abyś wszedł pod dach mój, ale powiedz tylko słowo, a mój sługa odzyska zdrowie.
1 LIPCA 2017
Sobota
Dzień powszedni
Dzisiejsze czytania: Rdz 18,1-15; Ps: Łk 1,46b-50.53-54; Mt 8,17; Mt 8,5-17
Mt 8,5-17 - kliknij aby przeczytać.
Dziś w czytaniu z Ewangelii św.Mateusza mamy trzy ważne wątki, nad którymi wypada się pochylić. Pierwszy to uzdrowienie sługi setnika z Kafarnaum...Sytuacja przedstawia się tak... Do Jezusa przychodzi setnik (inaczej centurion) czyli dowódca rzymskich żołnierzy, który miał pod sobą setkę "podopiecznych" (co łatwo wywnioskować z nazwy) Zatem przychodzi on do Jezusa i prosi o uzdrowienie sługi...Co w tym dziwnego? Do Jezusa wiele osób przychodziło i prosiło o uzdrowienie chorych. No OK...ale ten rzymski żołnierz był poganinem...a poganie nie mieli wiele wspólnego z Żydami...Ba... nawet unikali jedni drugich...Jezus zgadza się uzdrowić sługę i obiecuję przyjść...ale setnik odpowiada Panie nie jestem godzien...(znamy dobrze te słowa...bo i my je powtarzamy...w czasie każdej Eucharystii) Chrystus jest poruszony wiarą poganina...Daje o tym świadectwo: Wśród Izraelitów nie spotkałem się z taką wiarą...a w dalszej części swojej mowy wypowiada świadectwo: Przyjdą ze wschodu i zachodu aby zasiąść do stołu w królestwie niebieskim...A synowie królestwa będą wyrzuceni na zewnątrz... Co znaczą te słowa? To mianowicie, że fakt, iż jesteśmy chrześcijanami nie pretenduje nas do królestwa niebieskiego...W końcu spora część współczesnych wierzących deklaruje się jako: wierzący niepraktykujący A tymczasem potrzeba silnej wiary...takiej wbrew wszystkiemu i wszystkim...św. Paweł pisze: Łaską jesteście zbawieni przez wiarę...a gdzie indziej: jeśli ustami swymi wyznasz, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, osiągniesz zbawienie...Bo sercem przyjęta wiara, prowadzi do usprawiedliwienia.
Przejdźmy jednak do drugiego fragmentu: Jezus przychodzi do domu Piotra...I zastaje jego teściową leżącą w gorączce...Co robi? Uzdrawia ją...a ona wstaje i usługuje im....Można ten fragment pominąć bez dogłębnej analizy...a można zatrzymać się przy nim i pomyśleć o pewnych symbolach...Spotkałem się kiedyś z taką interpretacją, że gorączka teściowej nie była spowodowana "przeziębieniem" ale była to tak zwana "biała gorączka" czyli szał spowodowany bezradnością, że nie mogła kontrolować już nic kontrolować. Nie mogła kontrolować życia swojego zięcia, bo pojawił się Jezus, nauczyciel, który zdominował całe jego życie...ta bezsilność...niemożność kontroli i ingerencji spowodowała, że teściowa leżała w gorączce... Jezus uzdrawia ją a ona natychmiast zaczyna usługiwać...jej życie odwraca się o 180 stopni Przejawem uzdrowienia jest to, że zaczyna służyć...to kolejny dowód, że choroba mogła mieć podłoże psychologiczne...gorączka była związana z zacietrzewieniem....nie chciała służyć...bo wolała wszystko kontrolować...chciała by Piotr uczciwie pracował, łowił ryby i przynosił pieniądze...a Piotr poszedł za głosem powołania... Często i w naszym życiu zdarza się nam...lub naszym bliskim...popaść w taką "specyficzną" gorączkę... Gdy wszystko wymyka się nam spod kontroli...i wpadamy w szał...Bo wydaje nam się, że jesteśmy panami samych siebie...A tu - Pan Bóg zmienia nasze idealne pomysły... A może to nasi bliscy dostają "białej gorączki" bo uważają iż źle robimy chodząc codziennie do kościoła, czy chodząc na spotkania wspólnoty...może nawet w złości rzucą: w ogóle Cię w domu nie ma, bo się włóczysz po tych spotkaniach...i padają hasła o "sekcie"...Wielu moich znajomych ze wspólnoty spotkało się z takimi pretensjami ze strony rodziny...Bo czasem mamie, tacie, babci może się wydawać, że powinieneś/powinnaś być z nimi cały dzień...i mimo że masz dwadzieścia parę lat, mogą Cię dalej kontrolować...A spotkania wspólnoty...hm...To może być niebezpieczne...Pójście za Chrystusem i oddanie mu całego życia zawsze jest niebezpieczne...To nie kaszka z mlekiem...Dlatego często trzeba modlić się by Jezus "obniżył gorączkę" jaka nas trapi...albo jaka trapi naszych bliskich...Bo duchowa gorączka jest czasem gorsza niż ta fizyczna.
I trzecie wydarzenie - trzeci fragment: Jezus uzdrawia wszystkich, których do Niego przyprowadzili. Wypędzał również złe duchy...Co to oznacza? Że nie robił wyjątku...Każdy, kto do Niego przyszedł, otrzymał łaskę, o którą prosił...Bo - jak pisał Izajasz- On wziął na siebie nasze troski i nosił nasze choroby. Zatem niech będzie to nauka dla nas...Jeżeli z wiarą przyjdziemy do Jezusa...staniemy w Jego obecności... Ogłosimy Jego chwałę....i z wiarą będziemy prosić o łaskę dla nas...otrzymamy to, o co prosimy... Tylko musimy wierzyć...Tak jak setnik...
Sobota
Dzień powszedni
Dzisiejsze czytania: Rdz 18,1-15; Ps: Łk 1,46b-50.53-54; Mt 8,17; Mt 8,5-17
Mt 8,5-17 - kliknij aby przeczytać.
Dziś w czytaniu z Ewangelii św.Mateusza mamy trzy ważne wątki, nad którymi wypada się pochylić. Pierwszy to uzdrowienie sługi setnika z Kafarnaum...Sytuacja przedstawia się tak... Do Jezusa przychodzi setnik (inaczej centurion) czyli dowódca rzymskich żołnierzy, który miał pod sobą setkę "podopiecznych" (co łatwo wywnioskować z nazwy) Zatem przychodzi on do Jezusa i prosi o uzdrowienie sługi...Co w tym dziwnego? Do Jezusa wiele osób przychodziło i prosiło o uzdrowienie chorych. No OK...ale ten rzymski żołnierz był poganinem...a poganie nie mieli wiele wspólnego z Żydami...Ba... nawet unikali jedni drugich...Jezus zgadza się uzdrowić sługę i obiecuję przyjść...ale setnik odpowiada Panie nie jestem godzien...(znamy dobrze te słowa...bo i my je powtarzamy...w czasie każdej Eucharystii) Chrystus jest poruszony wiarą poganina...Daje o tym świadectwo: Wśród Izraelitów nie spotkałem się z taką wiarą...a w dalszej części swojej mowy wypowiada świadectwo: Przyjdą ze wschodu i zachodu aby zasiąść do stołu w królestwie niebieskim...A synowie królestwa będą wyrzuceni na zewnątrz... Co znaczą te słowa? To mianowicie, że fakt, iż jesteśmy chrześcijanami nie pretenduje nas do królestwa niebieskiego...W końcu spora część współczesnych wierzących deklaruje się jako: wierzący niepraktykujący A tymczasem potrzeba silnej wiary...takiej wbrew wszystkiemu i wszystkim...św. Paweł pisze: Łaską jesteście zbawieni przez wiarę...a gdzie indziej: jeśli ustami swymi wyznasz, że Jezus jest Panem i w sercu swoim uwierzysz, że Bóg wskrzesił Go z martwych, osiągniesz zbawienie...Bo sercem przyjęta wiara, prowadzi do usprawiedliwienia.
Przejdźmy jednak do drugiego fragmentu: Jezus przychodzi do domu Piotra...I zastaje jego teściową leżącą w gorączce...Co robi? Uzdrawia ją...a ona wstaje i usługuje im....Można ten fragment pominąć bez dogłębnej analizy...a można zatrzymać się przy nim i pomyśleć o pewnych symbolach...Spotkałem się kiedyś z taką interpretacją, że gorączka teściowej nie była spowodowana "przeziębieniem" ale była to tak zwana "biała gorączka" czyli szał spowodowany bezradnością, że nie mogła kontrolować już nic kontrolować. Nie mogła kontrolować życia swojego zięcia, bo pojawił się Jezus, nauczyciel, który zdominował całe jego życie...ta bezsilność...niemożność kontroli i ingerencji spowodowała, że teściowa leżała w gorączce... Jezus uzdrawia ją a ona natychmiast zaczyna usługiwać...jej życie odwraca się o 180 stopni Przejawem uzdrowienia jest to, że zaczyna służyć...to kolejny dowód, że choroba mogła mieć podłoże psychologiczne...gorączka była związana z zacietrzewieniem....nie chciała służyć...bo wolała wszystko kontrolować...chciała by Piotr uczciwie pracował, łowił ryby i przynosił pieniądze...a Piotr poszedł za głosem powołania... Często i w naszym życiu zdarza się nam...lub naszym bliskim...popaść w taką "specyficzną" gorączkę... Gdy wszystko wymyka się nam spod kontroli...i wpadamy w szał...Bo wydaje nam się, że jesteśmy panami samych siebie...A tu - Pan Bóg zmienia nasze idealne pomysły... A może to nasi bliscy dostają "białej gorączki" bo uważają iż źle robimy chodząc codziennie do kościoła, czy chodząc na spotkania wspólnoty...może nawet w złości rzucą: w ogóle Cię w domu nie ma, bo się włóczysz po tych spotkaniach...i padają hasła o "sekcie"...Wielu moich znajomych ze wspólnoty spotkało się z takimi pretensjami ze strony rodziny...Bo czasem mamie, tacie, babci może się wydawać, że powinieneś/powinnaś być z nimi cały dzień...i mimo że masz dwadzieścia parę lat, mogą Cię dalej kontrolować...A spotkania wspólnoty...hm...To może być niebezpieczne...Pójście za Chrystusem i oddanie mu całego życia zawsze jest niebezpieczne...To nie kaszka z mlekiem...Dlatego często trzeba modlić się by Jezus "obniżył gorączkę" jaka nas trapi...albo jaka trapi naszych bliskich...Bo duchowa gorączka jest czasem gorsza niż ta fizyczna.
I trzecie wydarzenie - trzeci fragment: Jezus uzdrawia wszystkich, których do Niego przyprowadzili. Wypędzał również złe duchy...Co to oznacza? Że nie robił wyjątku...Każdy, kto do Niego przyszedł, otrzymał łaskę, o którą prosił...Bo - jak pisał Izajasz- On wziął na siebie nasze troski i nosił nasze choroby. Zatem niech będzie to nauka dla nas...Jeżeli z wiarą przyjdziemy do Jezusa...staniemy w Jego obecności... Ogłosimy Jego chwałę....i z wiarą będziemy prosić o łaskę dla nas...otrzymamy to, o co prosimy... Tylko musimy wierzyć...Tak jak setnik...
Komentarze
Prześlij komentarz